O DNIU PIECZONEGO ZIEMNIAKA
Październik zaczął się dla nas bardzo ciekawie… 2.10.2019 wszyscy z grupy III umówiliśmy się na wspólne pieczenie ziemniaków. Ekscytacji związanej z przygotowaniami było wiele. Pani Ania z Panią Kasią przygotowały dłuuugą listę potrzebnych rzeczy. A potem z zapartym tchem czekały i? Uwierzyły w niemożliwe.Najpierw mama, co „dmie w żagiel wielką siłą”, puściła wici i w mig poszło w dal. Zgrana paczka rodziców ogarnęła temat błyskawicznie. Ustalili, że jeden tata, co jak święty Mikołaj spełnia życzenia zrobi zakupy. Ktoś przygotuje potrawy ziemniaczane (pyszne cuda co w mig ze stołu zniknęły). Nasz „rzecznik prasowy Białegostoku” wpadł na kapitalny pomysł, aby ziemniaki najpierw podgotować, a potem obdymić w węgielkach. Toć przecież potem szybciej będą gotowe. Główny grillowy, który miał być ochotnikiem, został zgłoszony przez żonę na tak ważne stanowisko. Wszyscy nie mogliśmy doczekać się popołudniowej godziny. Dzieciom godziny mijały wolno, ciągnęły się i ciągnęły. Za to Panie nie wiedziały w co ręce włożyć. A czas jakoś dziwnie się zakrzywił i wolno mijał dzieciom, za to Paniom wyjątkowo szybko. Ach…. Wszystko zaczęła psuć pogoda, bo deszczysko padało. Pani Kasia pół dnia spędziła wyglądając przez okno i szukając kilku promyków słońca mogących zwiastować poprawę pogody. Kiedy już straciła nadzieję nakazała pani Ani, aby odprawiła czary i deszcz przegoniła. Deszcz wstrzymał swe wynurzenia. Teraz z wielką rozwagą prosi Panią Anię o cokolwiek, wszak widać, że ma ona moc nie tylko czarowania pustych talerzy po zupce. Dzięki zgranej paczce rodziców odbyły się nawet tajne komplety, na których dorośli mogli poznać się razem i z nową Panią Dorotką, która teraz będzie z nami. Później udaliśmy się wszyscy do przedszkolnego ogrodu, gdzie poznaliśmy historię o ziemniaku. W drużynach szukaliśmy zagadek, a dzieci je rozwiązywały. Był też test dla tatusiów na najdłuższą obierkę, dzięki której dowiedzieliśmy się, kto w domu pomaga przy obiedzie. Nagroda główna - pomoc Pani Renatce w kuchni w ramach wolontariatu nadal nie została odebrana. Konkursów było wiele, ale niestety pogoda tego dnia nie była łaskawa i nie udało się ich przeprowadzić. To nic w może uda się w przyszłym roku??? Kto wie??? Było nam razem bardzo, bardzo miło. I wydarzyła się rzecz niebywała, w historii naszego życia przedszkolnego, bo na spotkaniu były wszystkie dzieci (100%) z rodzicami nawet niektórzy oboje. To wprost niebywałe,taka jedna mama co to języka polskiego nie znała ze zgraną paczka rodziców, tak się w sobie zebrała że wszystko posprzątała. I tak marzymy sobie, że następnym razem będzie nas jeszcze więcej, bo dorośli, to napisali, że im się podobało.Może spotkamy się tak przy kolędach? Może wtedy naparzymy sobie zimowej herbatki i coś wspólnie porobimy….